Jak nakazuje tradycja, nim słońce wstało, udałam się do źródła po wodę. Jako że dla mnie wstawanie przed świtem jest jakimś koszmarem, uznałam, że w czerwcu łatwiej doczekać świtu nie kładąc się spać, niż wstając przed czwartą rano. Zatem siedząc całą noc i szyjąc siostrzenicy ubrania na Grunwald, doczekałam godziny 3.45. Po czym pojechałam do Źródła Marii po wodę. Na łąkach zalegał poranny tuman mgły.
|
Welon mgieł nad łąką w pobliżu Źródła Marii |
Las był jeszcze ciemny, za to świergotanie ptaków niemal ogłuszało.
|
Mrok jeszcze wisiał w lesie |
Mimo ostatnich ulewnych deszczy woda biła dość leniwie.
|
Źródło Marii o świcie |
Po powrocie na własne podwórko uszczknęłam kilka gałązek z rosnącej przed moim blokiem brzózki.
|
Bukiet brzozowych gałązek |
Kiedy się już wyspałam, przyszedł czas na zrobienie obrzędowej motanki zwanej Brzózką. Użyłam szarego płótna, by swym kolorem przypominała brzozową korę.
|
Motanka in progress |
W środku umieściłam trzy witki brzozowe: suchą, zieloną i z kwiatami. Skoro Brzózka, to ubrałam ją w zielenie: lniana spódniczka, jedwabny fartuszek, pelerynka z brzozowych gałązek, włosy też zielone, rozpuszczone jak wiotkie gałązki tego drzewa. W prezencie też zielone korale malachitowe. Wianek na głowę z jedwabnych kwiatków, różyczka do rączki o okrycie welonem tiulu, jak porana łąka okryta byla welonem mgły. Oto i ona, Zielona Brzózka:
|
Brzozowa panna gotowa |
Najbardziej ulotna z motanek, robiona na jeden dzień.
I moje wiejskie ustronie chroni właśnie brzoza, która rzuca cień na obejście, by nie spaliło go słońce.
|
Brzoza-strażniczka mojego wiejskiego ustronia |
Sąsiedzi nasi chcieli ją ściąć, bo wysusza glebę dookoła, ale że jest w pasie drogi, więc jedynie my (bo rośnie ona dokładnie przed naszą posesją) moglibyśmy uzyskać na to zgodę. Moja mama zgłosiła zdecydowane veto. I tak ocalała nasza brzoza.
O zachodzie słońca pojechałam nad jezioro leżące na granicy trzech miejscowości: Chwaszczyna, Nowej Wsi i Gdańska.
|
Brzózka na tle Jeziora Wysockiego |
Efemeryczna Brzózka zniknęła, a jej szczątki spoczęły nad Jeziorem Wysockim. Mam nadzieję, że rusałki z tego jeziora przyjęły moją Brzózkę do swojego grona.
|
To miejsce wybrałam na spoczynek mojej Brzózki |
Wszystkiemu zaś przyglądał się księżyc w pełni.
|
Wiszący nad brzozami księżyc |
Wprawdzie do absolutnej pełni brakuje kilkunastu godzin, ale nie czepiajmy się szczegółów.