niedziela, 19 czerwca 2016

Zaklinanie rzeczywistości, cz. 3 - Brzózka

Jak nakazuje tradycja, nim słońce wstało, udałam się do źródła po wodę. Jako że dla mnie wstawanie przed świtem jest jakimś koszmarem, uznałam, że w czerwcu łatwiej doczekać świtu nie kładąc się spać, niż wstając przed czwartą rano. Zatem siedząc całą noc i szyjąc siostrzenicy ubrania na Grunwald, doczekałam godziny 3.45. Po czym pojechałam do Źródła Marii po wodę. Na łąkach zalegał poranny tuman mgły.
Welon mgieł nad łąką w pobliżu Źródła Marii

Las był jeszcze ciemny, za to świergotanie ptaków niemal ogłuszało.
Mrok jeszcze wisiał w lesie

Mimo ostatnich ulewnych deszczy woda biła dość leniwie. 
Źródło Marii o świcie

Po powrocie na własne podwórko uszczknęłam kilka gałązek z rosnącej przed moim blokiem brzózki.
Bukiet brzozowych gałązek

Kiedy się już wyspałam, przyszedł czas na zrobienie obrzędowej motanki zwanej Brzózką. Użyłam szarego płótna, by swym kolorem przypominała brzozową korę.
Motanka in progress
W środku umieściłam trzy witki brzozowe: suchą, zieloną i z kwiatami. Skoro Brzózka, to ubrałam ją w zielenie: lniana spódniczka, jedwabny fartuszek, pelerynka z brzozowych gałązek, włosy też zielone, rozpuszczone jak wiotkie gałązki tego drzewa. W prezencie też zielone korale malachitowe. Wianek na głowę z jedwabnych kwiatków, różyczka do rączki o okrycie welonem tiulu, jak porana łąka okryta byla welonem mgły. Oto i ona, Zielona Brzózka:
Brzozowa panna gotowa

Najbardziej ulotna z motanek, robiona na jeden dzień.
I moje wiejskie ustronie chroni właśnie brzoza, która rzuca cień na obejście, by nie spaliło go słońce.
Brzoza-strażniczka mojego wiejskiego ustronia
Sąsiedzi nasi chcieli ją ściąć, bo wysusza glebę dookoła, ale że jest w pasie drogi, więc jedynie my (bo rośnie ona dokładnie przed naszą posesją) moglibyśmy uzyskać na to zgodę. Moja mama zgłosiła zdecydowane veto. I tak ocalała nasza brzoza.
O zachodzie słońca pojechałam nad jezioro leżące na granicy trzech miejscowości: Chwaszczyna, Nowej Wsi i Gdańska.
Brzózka na tle Jeziora Wysockiego
Efemeryczna Brzózka zniknęła, a jej szczątki spoczęły nad Jeziorem Wysockim. Mam nadzieję, że rusałki z tego jeziora przyjęły moją Brzózkę do swojego grona.
To miejsce wybrałam na spoczynek mojej Brzózki

Wszystkiemu zaś przyglądał się księżyc w pełni.
Wiszący nad brzozami księżyc
Wprawdzie do absolutnej pełni brakuje kilkunastu godzin, ale nie czepiajmy się szczegółów.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz